Myslę, że kiedy to wszystko jest już skończone, to powraca tylko przez mgłę, rozumiesz. Jak kalejdoskop wspomnień, powraca wszystko. Z wyjątkiem jego samego.
Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, jakaś cząstka mnie wiedziała co może się wydarzyć. I naprawdę nie chodziło o jego słowa, czy czyny.
Chodzi o uczucie, które pojawiło się wraz z nim... Szalonym wydaje się fakt, że niemogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego. I nie wiem czy powinnam to czuć.
Może to wiedział, kiedy mnie zobaczył... Chyba po prostu straciłam równowagę. I myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego nie było utracenie jego. Tylko to, że straciłam siebie. Sądzę, że nie zdajesz sobie sprawy z tego kim naprawdę jesteś, dopóki tego nie stracisz...
Mamy już Prolog. Co o nim sądzicie? Proszę zostawcie komentarze pod tym postem bym wiedziała czy pisać dalej.
Waylandówna ( Dawna Salvatorkaa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz